Aj, ta ulica Grabiszyńska, ludzie nie aż tak schizowi, jak o Grabiszyńskiej by się myślało.Przed podjęciem kesza musieliśmy omamić władcę gołębi i zwierzchników ulicy. udało się uf uf uf, ah ta atrakcyjośc manymanymoos. Ucieczka w dziki kąt, wymiana kretów i ponowna walka, już nie tak dziwna z wiedzą co może nas czekać ;)