Długo się zastanawiałem co z tym fantem zrobić. Miejsce namierzone bezbłędnie. Obecnie jest to wielka dziura w ziemi świeżo rozpruta przez dziki. Układ drzew za pniakiem się zgadza więc nie ma opcji pomyłki. Resztki pnia porozrzucane na boki. Kilkanaście metrów wcześniej rozpruta strunówka na szlaku. Przeszukaliśmy dość dokładnie resztki tego co zostało z pniaka ale ze względu na ścisły rezerwat nie powiększaliśmy wyrwy. Keszyka wyniósł zwierz lub ktoś kto znalazł go na wierzchu. Wpisuję jako zaliczone bo szkoda mi marszu 18 km aby świeciła się niezaliczona kropka. Cel szczytny bo dla zdrowotności zamierzam przejść pieszo wszystkie kesze w KPN więc proszę nie krzyczeć.