Jak zwykle wybrałem najgorszą możliwą trasę dojazdu pod kesza - oczywiście po wnikliwej lekturze mapy. A po równie wnikliwej lekturze opisu skrzynki, błądziłem po tym cmentarzu w poszukiwaniu miejsca niczym dziecko we mgle... Na szczęście dysmózgowie ustąpiło:)