Oj działo się tutaj. Kesz oddalony od kordów jakieś 50 metrów, ale to nic

. Najważniejsze, że znaleziony. Nie ukrywam, że każdy właściwie znalazł sobie podczas poszukiwań brzozę pasującą do spoilera... Po odnalezieniu tej jedynej, słusznej.. udaliśmy się do miejsca ukrycia kesza.. tutaj też nie obyło się bez problemu, gdyż błędnie odczytaliśmy mapę :). Po chwili namysłu zdecydowaliśmy sie iść tam gdzie należało... Bez telefonu do założyciela kesz dziś raczej nie do zdobycia. Na finale Boguś z Polska zafundował nam prezentację wkładania logbooka do strunówki.. żałuję, że tego nie nagrałam.

.
Dziękuję i pozdrawiam, Tatiana