Szukanie wieczorem przy pomocy mini czołówki i w towarzystwie koleżanek, o mało nie zakończyło się porażką - okazało się, że jakieś zwierzątko wywlekło puszkę ze skrytki, wygryzło róg woreczka strunowego i porzuciło. W ciemnościach wyglądała jak śmieć i tylko upór spowodował, że dociekliwość się opłaciła, bo niewątpliwie było to przecież TO drzewo i TO miejsce. Starałam się zabezpieczyć skrzynkę przed wilgocią, ale nie miałam ze sobą dużego woreczka strunowego. I tu apel do osoby, która będzie wybierała się na poszukiwanie skrzynki o zabranie dodatkowego woreczka. Dzięki - było fajnie

.