Nie wpsałem się do logbooka, bo nie wiedziałem, iż takowy jest. Tyle tam w skrzynce fantów, że w kilka minut nie da się wszystkigo odnaleźć. Za to pozostawiłem po sobie arcydzieło, datowane i podpisane.
A tak wogóle to niewiele brakowało i bym tej skrzyneczki nie dostał.
Pan za bufetem na moje pytanie o skrzynkę geo/opencaching natychmiast odpowiedział, że oni czegoś takiego nie widzieli, o niczy takim nie słyszeli i ani dawniej, ani obecnie, w karcie nie mają...
Dopiero po paru minutach wyszedł z zaplecza i zapytał... "to o jaką skrzynkę panu chodzi?" Wykonał po tym "telefon do przyjaciela", bo sam lokalizacji skrzynki nie znał i po chwili drewniana szkatuła znalazła się na moim stole.
Pomysł na kesza niebanalny. TKS!