Czasu miałem sporo, pogoda dawała radę, więc spędziłem blisko godzinę w całkiem fajnych ruinach. Kesza nie udało się namierzyć. GPS świruje ze względów leśnych, jak sądzę. Co prawda bluszczowe pędy zwinęły się na zimę, ale za to wszystko pokryte jest takim dywanem liści, że doprawdy masakra. Teren strasznie fajny, można by tam ukryć jeszcze ze sto skrzyneczek, ale bez bardziej precyzyjnego sprzętu lub spojlera nici wyszły z owocnych poszukiwań. Nic to - dzięki za pokazanie ciekawego miejsca!