Skrzyneczka podejmowana zimową nocą, a więc w ciemności i w świeżym suchym śniegu, przy lekkim mroziku. Niestety wokół ostro poczynał sobie Ksawery - nieproszony gość połowy Europy - dlatego wejście w zarośla otaczające "chatkę" dawało trochę wytchnienia. Dalej nie było już tak miło, bo nie podchodziliśmy ścieżką, a przedzieraliśmy się przez kolczaste krzaki. Chatka jawiła nam się jako domek jakiegoś trapera mieszkającego gdzieś na pustkowiu, nie wiadomo było kto tam może czekać. Wiadomo - ciemność, szum wichury, "pustkowie" (tak to wtedy wyglądało), a więc emocje i adrenalinka...
Nie było nikogo (chyba na szczęście), była tylko skrzyneczka w niezłym stanie
Wskazówki dobre, toteż bezproblemowo ją odnaleźliśmy. Potem szybki wpis i ewakuacja - tym razem po ścieżce - i do hotelu! Fajna klimatyczna nocna wycieczka. Pełna satysfakcja :)
Ale, ale! A gdzie ta kapliczka? O rety, zapomnieliśmy
Pewnie gdzieś tam cicho sobie stała w mroku...
Dziękujemy, było super!