Długo się przymierzałem i w końcu pękła miejscówka. Na miejsce drajw-in, potem obchód w poszukiwaniu punktu natarcia (trochę zeszło). Uderzyłem od zachodu. Było ze dwa razy o mało co z "obsługą" obiektu, ale w końcu dało radę. Świetny kesz, a jak sobie człowiek poczyta o perypetiach tego miejsca, to zyskuje jeszcze lepszego klimatu. pozdr i TFTC!