2000. kesz, juhuuuuuuuuu
Tak cyrklowałam, tak kombinowałam, żeby ten jubileuszowy kesz wypadł na Finał OS no i wypadł
Po drodze musieliśmy przejechać obojętnie obok kilkunastu keszy, no ale sprawa mocno ważna.
Miejsce według mnie jest najlepsze z możliwych jeśli chodzi o finał typowo śląskiego projektu, jest wisienką na torciku
Nie mogło być miejsca idealniej pasującego do klimatu Pyrlika i Żeloska. Ewentualna adrenalina, o której wspominali niektórzy poprzednicy, związana z możliwością pojawienia się Panów w czerni, jak dla mnie tylko dodatkowo podkręcała klimat o parę ząbków wyżej
hehe
Cały projekt- rewelacja: od samych nazw keszy i ich opisów (które czytam do dziś, bo tak mnie śmieszą
), poprzez tematyczne i świetnie przygotowane skrzynki i maskowania (niektóre bezczelne, widoczne z satelity a inne niewidoczne nawet z 20cm
), poprzez kształt projektu i jego położenie w terenie, poprzez uzgodnienie całego przedsięwzięcia z Nadleśnictwem Katowice, aż do miejsca finałowego, skrzyni finałowej.. ahhhhhh
Nieskromnie powiem, ze to najlepszy projekt jaki zdobywałam (nie było tego wiele no ale cuś tam było), absolutnie najlepszy finał jaki widziałam na oczy, i w ogóle wszystko naj
Ciesze sie, ze mogłam uczestniczyć w płodzeniu tego cudu, heheh
Mom nadzieja, że ludzikom spoza Ślunska przybliżyli my trocha ta naszo kultura i naszo godka, bo tak jak je w opisie- Górny Ślunsk to je richtig cosik wincy niż przemysł
Dziynkuja fest, fajniście boło!!!!!!! Na miyjscu finału (znaczy trocha dali) nawyt szampana żech odpolyła, cza boło trocha uczcić tyn jubilyuszowy kastlik przeca. Porobiylimy pora zdjyńć, popaczelimy na widoki i oddalilimy sie cichaczym
Rewelannnncja!
Dobre, styknie ty godki, cześ!