Stoję sobie przy
OP20D5, przymierzam właśnie
fatałaszek znaleziony w tym keszu, i rozmyślam na które przyjęcie go włożę. Piękne popołudnie, lekko zacina deszczyk ale da się wytrzymać. W perspektywie czesanie Puszczy Zielonki do oporu. Uzbrojony w wodę i jedzenie dzisiaj nie odpuszczę.
Sprawdzam w komputerze kieszonkowym jak daleko do
Maruszki, jeszcze tylko czek imejl i widzę... wysyp nowych keszyków!
Wchodzę w pierwszego z brzegu i zimny pot na czole, zaczyna mi być duszno, więc zdejmuję nowy ciuch i jeszcze raz odczytuję odległość od skrzynki: 6,4km! Kolejny podobnie! Wszystkie pięć tak blisko chaty a ja jestem w środku lasu na północy!
Oczami wyobraźni widzę odjeżdżający pociąg wypełniony certyfikatami. Orkiestra już się zwija, baloniki rozdane dzieciom, szampan wypity. Mimo to decyduję się jechać na dzielnię w moje rewiry.
Po około godzinie dojeżdżam na miejsce, a tam w logbooku tylko dwa wpisy w tym oba chyba w tym samym czasie!

Czyli grupen machen, znaczy że mam esteefa czy jak?
Nic to, trzeba lecieć dalej. dzięki za kesza!