Ale takiego scenariusza to się nie spodziewałem...
Adrenalina rosła w miarę zbliżania się do budynku. 23:40 na klepsydrze. W pobliżu budynku wykopki i remonty, więc poszukałem czegoś do przypięcia roweru. Drewniany słup w dalszej okolicy w miarę się nadawał. Przypiąłem rower, odwracam się w kierunku kamienicy i... właśnie podjechały dwie "lodówy".
Ki diabeł? Już wiedzą że atakuję kesza na Czartorii czy co? Może Ronja wsparcie załatwił w trosce o biednego keszera ktory tuż przed północą chce tam włazić?
Nic to, idę w kierunku zbierającej się grupy czarno odzianych Panów Władzów. Ci widząc że idę, wysyłają dwóch czujkowych w moim kierunku. Asterix i Obelix, czy Kajko i Kokosz? Nie wiem, w każdym razie duży i mniejszy. Duży w majestacie prawa wali formułki: co tu robię, czy tu mieszkam itp.
W szkole nie uczyli mnie jak gadać z władzą w liczbie przeważającej, więc - jako miłośnik starych kamienic odpowiadam, że chcę tam wejść i zrobić kilka zdjęć Zorką Pięć. Duży idzie do słupka sprawdzić moją wiarygodność kiedy wspomniałem o zaparkowanym keszorowerze. Mniejszy życzliwie i w trosce o moje uzębienie, Zorkę i telefon komórkowy odradza wchodzenie po kesza. A ja z tych wszystkich emocji-zamiast zapytać czy wejdą tam ze mną-powiedziałem, że porobię chociaż tu zdjęcia i już sobie idę...
Flepów nie chcieli, plecaczka nie przeszukali i dobrze, bo jak miałbym się wytłumaczyć z posiadanych małych torebek i garści eppendorfów? No i neodymki? Na pewno ogladali Makgajwera, więc po takim odkryciu wcjechałyby posiłki i dupa z keszowania.
Dla dobra idei GC, OC, NW nie wdałem się w zbędną z nimi dyskusję. Na odchodne jeszcze rzucili, że mam tu uważać, i że lepiej się tu nie zapuszczać. Terefere!
Podczas gdy fociłem kamienicę, z okolic zamrażarek słychać było rubaszne śmiechy i prawie czułem zapach pączków...
Jeszcze tu wrócę!