Projektu zwiedzanie z martuś i r00t7.
Pierniczony deszcz, cigąle padał! Co za zło!?
Na miejscu dokonaliśmy oględzin, ale wszystko wskazywało, że to TAM! Tym razem padło na mnie.
"Krusia, masz kaloszki, masz przeciwdeszczowe wdzianko. Dasz radę!"
Dobra, w różnych dziurach już bywałam, ale ta była wyjątkowo wilgotna. Mówią, że lepiej jak jest mokro, z poślizgiem.. Czy ja wiem? Tu bym wolała na sucho. Myślę sobie, od tyłu czy od przodu wejść w nią? Decyzja, od przodu. Od tylca nie po bożemu jest. Krzyczę, uwaga wchodzę! Najpierw nogi, łatwo poszło! Później ślizg na tyłku, zrobiło mi się mokro. I na koniec najgorsze, szerokie bary, ale też dało radę. W środu wystraszyła mnie żaba, obleśna mała żaba! Pudło podjęte, ale jak tu teraz wyjść!? Niby proste, tak samo jak wlazłam. Z wyjściem było dużo gorzej. Próba wyjścia górą została podjęta, ale bez powodzenia. Niechcący zablokowałam wyjście, ale r00t odgruzował
Podsumowując: Przygoda zakończyła się sukcesem. Dupa mokra, wszystko brudne, fryzura popsuta, złamany paznokieć, ale i tak było warto.
Zostawiam rekomendację i ocenę znakomitą!
P.s. worek to chyba po jakimś kocyku wzięliście?
Stylowe nosidełko dla kesza!