jakoś we wrześniu robiłem podejście do skrzynki, ale wtedy tuż przy wodzie mieszkal Pan Kloszard, co zaznaczone było nie tylko jego tobołkami i zapachem, ale nawet muzyczką sączącą się z komnaty niedaleko kesza. Dzisiaj postanowiłem zajrzeć tam jeszcze raz, no i już było pustawo. Gps prowadził do momentu aż grunt mi się skończył, więc po cięęęężkim (baaardzo) westchnięciu polazłem drogą okrężną po kesza
dzięki!