Przyszedł czas na finał, a finał ten nieco mnie osłupił, pierwszy raz widzę taką konstrukcję.Tutaj nieźle trzeba się namęczyć i obchodzić się z maskowaniem jak z jajkiem
Każdy z etapów jest zaplanowany co do joty, widać niezwykłą staranność autora.Cieszę się bardzo, że dane mi było poznać tereny Sahary Lubońskiej, o której wcześniej nawet nie miałam pojęcia. Mimo, że mamy jesień, był to niezwykle przyjemny spacerek w doborowym towarzystwie.
Martwiłam się, że się zbłaźnimy, ale Armis nas pochwalił więc chyba nie było aż tak źle !
Za całokszałt leci zielone jak nic. A od siebie dodam, że czekam na kolejne skrzynki Twojego autorstwa