Kolejny znakomity kesz ! Pamiętam, że w okresie letnim poszukiwania spaliły na panewce. Ale tym razem poszło znacznie lepiej, pewnie obecność Armisa wyzwoliła dodatkową adrenalinę i wyostrzyła wszystkie zmysły Zabawnym urozmaiceniem było plądrowanie terenu w celu odnalezienia poprzedniego, zbłąkanego kesza. W końcu padł łupem samego autora