Ten kesz kusił i nęcił od baaardzo dawna, i choć człowiek brał kiedyś udział w nocnych zawodach na orientację, to jednak zdrowy rozsądek (tudzież brak odwagi) nie pozwalał na podjęcie wyzwania zdobycia tej skrzynki w pojedynkę.
Przy tym keszu grunt to zgrana ekipa i dobry sprzęt. Nie obyło się bez momentów krytycznych, które były testem dla naszej cierpliwości i spostrzegawczości. Pierwszą błyskotkę wytropił Żeliwny, a przy finale to z kolei Olo wytężył swój sokoli wzrok.
Udało się uniknąć spotkania oko w oko z dzikami, aczkolwiek dwa razy dobiegło moich uszu niepokojące chrumkanie. Za to przyplątała się sarenka.
Podsumowując, cieszę się, że mam to już za sobą. Zdecydowanie wolę eksplorować las za dnia. Natomiast wrażenia wzrokowo-słuchowe na pewno pozostaną długo w pamięci (snopy światła przecinające mgłę, tajemnicze parskanio-chrumkanie, dźwięk kropel wody kapiących z drzew...)
PS. Jakby ktoś był zainteresowany to dziś odbywają się w Łagiewnikach Mistrzostwa Łodzi w NBnO, organizowane przez KS Metalowiec.
Dziękuję mojej Ekipie za przeuroczy spacerek w pięknych okolicznościach przyrody! Pozdrawiam i do zobaczenia:)