Spontaniczny wypad po kesz spotkał się z mniej spontanicznym wypadem strażaków w to samo miejsce

Ktos bawił się ogniem i skończyło się to małym pożarem w promieniu kilkudziesięciu metrów od kesza. Ogień już wygasł ale i tak trzeba było poczekać z podjęciem skrzynki na zakończenie akcji. Na szczęcie jest tak chowana, że nic jej się nie stało

Samo miejsce całkiem fajne. Dzięki