Zagadka faktycznie uczy historii, z resztą jak i inne autorstwa pani_ka
Jadąc na rowerze pomyślałem "Niedziela przy takiej pogodzie może być złym czasem na podejmowanie tego kesza" Dojeżdżając w okolice "Wykrakałem" Ludzi sporo, ale nic to - może przy samej skrzynce będzie lepiej. (15 minut później) Gdzie tam, msza się skończyła w pobliskim kościele i dwie babcie siedzą na skraju ławki (o zgrozo chyba na tym właściwym) i plotkują. Postanowiłem zagrać zmęczonego rowerzyste (nie musiałem udawać, zziajany byłem jak pies
) Przysiadłem z drugiej strony - może się przestraszą i sobie pójdą
- nic z tego, twarde sztuki. Pstryknąłem kilka fotek. Dalej gadają. Zrobiłem przegląd łańcucha, a babcie się rozkręcają, gadają o jakiś sprawach spadkowych - kapota, szybko nie skończą. Miałem się zbierać, ale ... zaraz, zaraz ... czemu założyłem, że siedzą na właściwym końcu?? Czemu ten drugi koniec nie miałby być tym właściwym?? Rower, plecak jako osłona i przedewszystkim plecy jednej z rozmówczyń były wystarczającą zasłoną, żeby nieco pogrzebać i ... bingo
Spokojnie obejrzałem logi, dokonałem wpisu, nieśpiesznie zapakowałem i odłożyłem wszystko jak trzeba. Dzięki za fajną jesienną przejażdżkę.
P.S. Tym razem nie zapomniałem spisać hasła.