Nie wiem co jest z tym keszem, ale najwidoczniej pan Marian nie lubi pośpiechu. Za pierwszym razem spisałam cyfry nie z tego słupka co trzeba. Za drugim razem co prawda słupek był właściwy, ale po drodze spotkałam innego pana robiącego kupę. W końcu jak policzyłam drugi etap, to zgubiłąm kartkę i musiałąm niemal zaczynać od początku (na szczęście miałam fotkę słupka). Drugi etap o dziwo znaleziony bezproblemowo, z finałem też nie było trudno, choć kordy trochę ciągnęły w bok. Domierzyłam dokłądniejszym giepsem i pewnie za jakiś czas Meteor poprawi formułę. U pana Mariana sympatycznie, jeżdżą pociągi, jest flaszka i jest wesoło ;)
Obrazki do tego wpisu:Pana Mariana spotkałam przy studni Pan Marian i Pani Jola, czyli imprezka u Pana Mariana