Hello,
Taaak, powiadasz, że to ..... ? Miało być w miarę sprawnie. Pierwszy etap poszedł jak z płatka. Gorzej było z interpretacją zadania. To przecież jest ..... ! W oparciu o wiedzę fachową podstawiałem, liczyłem, sprawdzałem na mapie i wciąż wychodziły jakieś dziwne lokacje. No to inna wersja, całkiem z czapy, bo przecież to nie .... . Kordy jakieś takie bliższe realiom. Może sprawdzić u poprzedników ? Jeden telefon milczy, drugi też, a trzeci milczy, bo jakoś się zbiesił, a jego właścicielka jakimś siódmym zmysłem właśnie myślała o mnie
I w ten sposób Ania określiła w malowniczy sposób obszar, który później Taiffun potwierdził. Dlaczego on ? Ano nie omieszkałem mu powiedzieć, że to jest ..., a nie ... , a w jednym z poleceń jest kicha logiczna (przy zastosowaniu szyfrowania tym ....). Niestety, oboje (przyroda też) potwierdzili, że nie jest to kesz na wyjściowe ubranko. Dojście na skraj strefy lajtowe, a potem żal ściskał pośladki, wizja chaszczorów osadzała w miejscu. Nie, pierniczę. Marek poszedł w podobnym opakowaniu, to trzeba walić na kordy i już. Na szczęście jakieś zwierzęce ścieżki tu się plątały i doszedłem do skrytki. A tam kolejne wyzwanie
Nie było wyjścia, za dużo bym stracił. Część garderoby na haczyk i do roboty. Ta poszła już bardziej wprawnie i po chwili można było przywrócić wygląd zewnętrzny i wrócić do auta. Kolejna granica zaliczona - chyba z największymi przebojami, jak dotąd. Mikrus został dla kogoś, kto jeszcze żadnej nie założył
Pzdr, Wojtek