Nieogarnięty spontan okołomszczonowski z rommyrafem u boku. Czyli mniej więcej setna wyprawa w te okolice
Tu już zaliczyliśmy chyba wszystko: rommyrafowe czytanie bez zrozumienia, rommyrafowe uparcie się co do opisu dawnej skrzynki, rommyrafowy wnerw, moje uspokajanie etc. Efekt oczywisty - świetna zabawa i złupienie finału
Aaaa... przy okazji zgubiliśmy kluczyki do samochodu przy pierwszym etapie. Tzn nie zgubiliśmy, tylko niektórzy wymigali się z obowiązku
De facto kluczyki czekały spokojnie na torowisku. Kolejne etapy - świetne! Doskonale się bawiłam! Finał - doskonały (i to "przystrojenie" pojemnika
). Ale piknik w tym miejscu...?