Keszyk znaleziony na rowerowym wypadzie z J.G. do Gdyni. No cóż miejsce jak dla mnie bardzo dobrze znane. Kiedyś było mi dane mieszkać przez kilka lat w pobliskiej osadzie. A okoliczne lasy miałem bardzo dobrze spenetrowane jako dzieciak. Kto by w tedy przypuszczał, że teraz będę mieszkał na jeszcze większym zadupiu?!

Okolica nie zmieniła się zbytnio przez te wszystkie lata, ale za moich czasów nikt chyba nawet nie śnił o tym, żeby wyasfaltować tą leśną drogę. W związku z tym, dziękuję za powrót do przeszłości :)
A co do samej skrzynki, no cóż... Można było tam wykombinować nieco bardziej kreatywną kryjówkę. Jak nadejdzie zima i spadnie śnieg (w tych okolicach jest to całkiem realne), kesz będzie pewnie nie do znalezienia...
Dziękuję za zaciągnięcie w to miejsce i za kesza.
P.S. Zawsze bałem się podchodzić tak blisko kapliczek, ale tym razem zdobyłem się na odwagę i nawet nie wyskoczyło mi uczulenie!
Afbeeldingen in deze log: