Meteorze,
ponieważ -na podstawie logów- wychodzi na to, że byliśmy
ostatni...
Dałbym głowę, że właściwie zamocowaliśmy skrzyneczkę. Co do reszty nie jestem w stanie powiedzieć czy tak zastaliśmy kesza czy nie - w moim wieku pamięć już nie ta (tak zwane "sprane garnki"). Co do mocowania pewność moja wynika też z tego, że jak odkładaliśmy kesza przejeżdżał towarowy i sprawdzałem "organoleptycznie" wpływ drgań wiaduktu na stan kesza...
Tak czy inaczej obiecuję, że przy każdej następnej skrzynce wykażemy jeszcze większą staranność i czujność...
Radul z Michaliną