Jeśli kiedykolwiek któraś ze zdobywanych przeze mnie skrzynek była wymagająca to przy tej perełce staje się drobnostką. Od początku.
22:30 start helikopteru ( no tak prawie ) z Wejherowa. Cały niezbędny sprzęt mamy ze sobą-potrzebowaliśmy tylko kompresora do nadmuchania pontonu. Kompresor zdobyty, lecimy bliżej celu.
Ostatnie szczegóły planu, pakowanie-czas nadmuchac naszą łajbę. I tu zrobiło się wesoło-nasza łajba nie posiada wejścia na kompresor samochodowy..no to co-dmuchamy! 25 minut intensywnego pompowania i łajba była gotowa do misji. Schodzimy na plażę.
Najkrótsza droga do torpedowni oznacza ryzyko uszkodzenia pontonu o ostre krawędzie różnych dziwnych morskich skarbów dlatego nadrobiliśmy trochę drogi i postanowiliśmy atakowac od północy.
Podwijamy spodnie, wodujemy nasz okręt i ruszamy. Poszło dośc szybko, dystans całkiem przyjemny, ale jak do licha wejśc na ten obiekt?
Tu po raz kolejny okazało się, że nie mogę, no po prostu nie mogę byc wyższy-sprytnie dostałem się nadocelowe piętro, mocowanie liny ( polecam zabrac ) żeby łatwiej było wracac dwie minutki i na górze był już mój wierny towarzysz tej wyprawy.
Samo znalezienie kesza po wejściu na platformę nie zajęło nam więcej niż 5 minut.
Za miejscę i wspaniałą przygodę leci zielony order A ja ze swojej strony serdecznie dziękuję młodemu91 z którym to miałem przyjemnośc przeżyc tą nocną wyprawę.