Tutaj nie udało nam się dojechać pod samego kesza, więc ostatnie około 200 metrów pokonaliśmy piechotą mocząc sobie przy okazji zupełnie niepotrzebnie buty - zle ustaliliśmy kierunek marszu. Okazało się, że do kesza da się dotrzeć suchą ścieżką co finalnie uczyniliśmy :D