2013-10-06 16:36
dżazder
(934)
- Znaleziona
Wsiadł ja dzisiaj rano na kobyłę swoją i mówia jej, co by powiozła mnie do tych kieszów całych. I takim łoto sposobem wylądował żem tam gdzie powinienem, ale łażem tu i tam, zaglądam i nic a nic, nawet licho z trawy gdzieś wywiało. No to wkur... zdenerwowałżem się niemiłosiernie, chwyciłżem wronę co to w pobliżu latała, wiadomość naskrobałem na kawałku drewna i do snieeegu żem wysłał, co by mi tu pomoc jaką przysłał, bo on to wszystkie już te kiesze w okolicy pozwiedzał. Łobóz żem se rozbił w pobliżu i czekam se, aż ta wrona, co to za pocztowego gołębia robiła, na powrót przyfrunie. I tak też stało się, bo czemuż miało się nie stać. A co się łokazało? A żem już tego kiesza w łapskach moich niecnych trzymał i nie wiedziałżem, że to ten kiesz cały. Dobrze, proboszcz kochany z ambony prawił, że to bezeceństwo i diabeł w tym siedzi, że czary jakieś magiczne. Strach mnie obleciał i więcej się w to nie pcham, bo to dla szarego człowieczka za ciężka sprawa, żeby takie magiczne rzeczy łogarnąć. Teraz nie wiem ja czy to klątwa jaka mnie nie nawiedzi. Strach wielki, ja wam gadam.