Oj co tu się działo
Skrzynka wypatrzona szybko, niezamaskowana, na widoku więc łatwo poszło (przynajmniej miejsce ustronne ;)). Ale wyciągnąć logbook? Ło matko. Siłowałem się, błagałem, ale za cholerę nie chciał wyjść. A że uparty jestem bardzo, to nie odpuściłem, tylko na rower wsiadłem i do pobliskiego marketu po pencetę pojechałem. Tam dokonałem odpowiedniego zakupu (przyznaję, że nieco dziwnie się czułem kupując tego typu rzeczy) i w drogę do kesza z powrotem. Tym razem logbook wyszedł bez problemów
Niestety jego stan jest fatalny. Podobnie jak woreczka, w którym się znajdował (ten wymieniłem na nowy, przynajmniej nieporozdzierany). Upchnąłem to na powrót do kesza, ale kolejnym poszukiwaczom radzę zaopatrzyć się w sprzęt, który pomoże wyciągnąć logbook.
Dziękuję i pozdrawiam!