Okolica niby bezludna,a tu proszę, młody człowiek przemyka -
keszer, jak się potem okazało. Dalej, któż to, Czerwony Kapturek? - no prawie, toż to Dptak z pieskiem od Babci idąca. Zwarliśmy szeregi i na współrzędne... Strażnik jak byk! ale broń jakaś taka niepasująca... . Dobra, dobra, ja rozumiem broń jako
μεταφορά , ale najlepiej jakby była na siedem liter - zamarudziłem, na co Danka no to przecież [-----] tyle ma. Obliczenia robione w biegu, spacerek..., potem jeszcze jeden... i cokolwiek dalej byśmy napisali to spoilerem za dużym będzie. A tośmy sobie po okolicy pobiegali, za to w miłym towarzystwie!
Kiedyś emerytowany ninja powiedział, że wszystko może być bronią - faktycznie! - nawet odwiedziliśmy pobliską małpkę z bananem (też broń - w końcu można się pośliznąć). Nie było lekko ale kończyliśmy z uśmiechem, dziękujemy za dobrą zabawę - z zielonymi niestety przechodzimy na debet.