W Krainie Jabłek z Meteorem. No i tu obiecałam Meteorowi że obsmaruję go na OC, co niniejszym czynię

. Godzinę siedziałam, a raczej zwisałam w różnych pozycjach pod mostem podczas gdy założyciel spokojnie wcinał kanapki i nic sobie z moich jęków nie robił! No dobra, po pół godzinie przyniósł mi ciasto i wsparł dobrym słowem

. Potem jeszcze tylko kolejne pół godziny przeciskania się między przęsłami (z widokiem na wiszące z mostu wyluzowane nogi założyciela!) i keszyk namierzony

. Genialna zabawa! Wyszłam z niej cała czarna, ale za to dostałam kolejny kawałek ciasta w nagrodę!!
Okoliczności przyrody i architektury....no absolutnie wyjątkowe!
Dzięki, dzięki, dzięki!
Obrazki do tego wpisu:Meteor osobowy Przemyśl - Gdynia