Przy tej skrzynce zeszło nam relatywnie więcej czasu na szukaniu niż przy poprzednich. Obstawialiśmy wiele możliwości, trzeba było przeszukać też spory teren, z racji niepewnych wskazań gps. Coś wydało mi się z początku podejrzane, ale jakoś nic z tym nie dało się zrobić, więc stwierdziłem, że to nie kesz. A jednak był. Po dłuższej chwili Hazelowa dorwała to w swoje ręcę i się okazało, że jednak w sposób iście świetny to się otwiera. Byliśmy pod dużym wrażeniem, bo maskowanie i sama kryjówka jest niewidoczna, trzeba się dobrze przyglądać. Sporo grzybiarzy było w pobliżu, ale na szczęście żaden blisko, myślę że kesz jest bezpieczny, kto by w końcu ruszał "to" w lesie