Kesz poszedł błyskawicznie, wracamy sobie do auta na parking a tutaj jakis samochód zablokował nam wyjazd, wyłaniają sie dwaj panowie ze słuzbowymi legitymacjami, świecą nam latarkami po samochodzie i proszą o dokumenty. Jeden z nich zaraz idzie w kierunku kesza, a drugi:
- Co tam panstwo robiliscie?
- To taka zabawa jest, geocaching.
- No i o co to tam chodzi?
- No ze sie szuka pojemników.
- No i co dalej?
- No i trzeba sie tam wpisac w dzienniku.
- I co dalej?
- Potem trzeba to wpisac na stronce.
- No ale co dalej?
- No tyle, taka forma turystyki, niech pan tam idzie se zobaczyc taka skrzynke.
- No wlasnie kolega poszedł sprawdzic.
Kolega wrócił:
- Dobra, jest jakas puszka, niech jadą.
- Ale odłozył pan na miejsce ?
- Odłożyłem, przepraszamy panstwa, dobranoc.
Wytlumaczylismy jeszcze, ze od czasu do czasu ludzie beda tam wpadac na chwilke i szukac

Hehehe, to byla trzecia przygoda dzisiejszego dnia, potem spojrzelismy na kalendarz i sie wyjasnilo: pełnia księżyca

Dzięki ;)