W drodze do kesza, niespodziewanie wyrosła przed nami rzeka.. Whatever chciał juz leciec do auta po lacie, hehe, ale zauwazylismy powalone drzewka nad tą rzeczką, więc w sumie most jak znalazł. Pod Whateverem sie niebezpiecznie kołysała cała ta konstrukcja, wiec lazłam jaPodobała sie przeprawa, dzięki za kesza :)