Hello,
Drugie podejście do kesza. Za pierwszym razem zrobiło się za późno. Dzisiaj kończyłem z szarówką, jednak nie było już przebacz
Zanim załapałem, o co chodzi z ukryciem, minęła dłuższa chwila. Gdy znalazłem pierwszy etap, byłem w domu. Tylko nie keszowym, bo po 5 elementach dobra passa się skończyła. Łaziłem, zaglądałem w zakamarki, kombinowałem. Nie szło. Telefon do "ojców i matek" - starali się pomóc, jednak w terenie sytuacja nie zmieniała się na lepsze. Stanęło na tym, że podali pomocną dłoń. Ale nie bardzo mogłem się pogodzić z tym - zadzwoniłem do Marcina, który był tu dzisiaj. Po weryfikacji okazało się, że znaleźliśmy te same punkty. Czyżby więc pozostałe "poszły do lasu" ? Może tak być. Pozostało pokłusować do kesza, bo czas naglił. Miejscówka znana i obfocona w dawnych czasach. W międzyczasie miłe spotkanie i rozmowa z miejscowym rowerzystą (pozdrawiam !). Zostawiłem GK. Niebawem pewnie wrócę w okolicę, bo zostały już tylko kesze na "J". Podejdę na spokojnie - może tajemnice się wyjaśnią ? Pzdr, Wojtek