Hello,
Poprzedni finał kusił mocno, bo miejsce zlokalizowane. Ale nie było etapów pośrednich, więc nie wypadało. Obecny - też znany
Przed Projektem musiałem usunąć stąd kesza ćwiczebnego, co to sobie czekał na lepsze czasy. Dzisiaj wpadłem jak po swoje, a tu zonk. W pamięci miałem jakieś zdjęcie, co to trzeba było szperać gdzieś w niebie. Punkt przeszukany na wylot i nic. No to do netu i sprawa jasna - gpx stary. Rzut oka na tekst, jak zwykle zrobiony pobieżnie (i bez okularów), spojrzenie na skrytkę i ........ kilka słów, bo czegoś jednak brakuje. Poszukiwania "czegoś brakującego" odbyły się z pomocą głosu, słyszanego z prawej strony głowy. A potem łup, sru i jechane, czyli wzięcie kesza w ręce, w drugiej próbie (co ponoć nie jest złym wynikiem). Wieczko ukazało się z pęknięciem - założyłem, że to po mojej akcji. Całość w łapy i do auta. Tam okleiłem wieko ze wszystkich stron taśmą maskującą. Wyszło zgrabnie, profilaktycznie do środka powędrował pojemnik wymieniony na 'Kminie" i kilka strunówek. I znowu kic, kic w krzaczory, żeby całość ukryć, jak trzeba
Zostawiłem GK i drewnianego coina. Pzdr, Wojtek