Za pierwszym podejściem błąkaliśmy się nie mogąc namierzyć żadnego oczywistego miejsca ukrycia a wskazówka nic nam nie pomogła. Poddaliśmy się i już odjeżdżaliśmy gdy przypomniałem sobie, że pewnie jest jakis spoiler więc zawróciliśmy i przypuściliśmy drugi atak i ... gucio. Teraz patrząc na zdjęcia nie mam pewności czy szukaliśmy w dobrym miejscu, pieńka chyba tam nie było. Ogólnie troche mieliśmy mieszane uczucia, w końcu jest to rejon ochrony krajobrazu a autor każe nam dołki kopać
no i te miliony mrówek, ustać się nie dało.