Jako że męska część teamów była strrrrasznie zajęta męskimi sprawami

damska część wykminiła sobie mały szybki wypad na ślubnego kesza...
Okazało się że szybki to on był ale w planach...
Po drodze przygody - a jak ... były auta na drodze, ludzi tłum, panowie policjanci i maratończycy... na szczęście w końcu udało się nam dobrać do kesza... i nawet nie dałyśmy się nabrać na "podpuchę"

A ten cert to tak zupełnie nieświadomie... była odliczanka ...jeden dla mnie jeden dla Ciebie.... sądząc po ich ilości - to niezłe mieliście tempo...
Gwiazka na szczęście

a do kesza trafił brelok led rgb by kolorami rozświetlał Wam życie i klejnoty - wiadomo - by było na bogato