Z okazji suchego lata nie mogłam nie spróbować poprzedzierać się do skrzynki - bez kaloszy. No i ten namiot nie dawał mi spokoju..
Próby namierzenia fotek zajęły dłuuższą chwilę.. Na dzień dzisiejszy chyba każda (z czterech..) jest już nieaktualna.. Ale skrzynka w końcu znaleziona. Ba, jak się okazało, to z innych miejsc widoczna jak na dłoni, więc solidnie potem zamaskowałam.
Pudełko rzeczywiście pęknięte, przetarłam wszystko stertą chusteczek, podsuszyłam fanty i dałam do środka dodatkową torebkę.
Chyba domyślam się jak pierwotnie miała wyglądać. Pomysł bardzo ciekawy. A pudełko wciąż bardzo ładne. Dzięki!