Atakowałem już jakiś miesiąc temu. Tuba mi wtedy chwilę zajęła a kordy finału latały. Tym razem musiałem znów zacząć od pierwszego etapu bo współrzędne skasowałem z nadajnika - zastałem dziś tubę luzem pół metra od miejsca schowania, bo te ulega powoli dezintegracji. Wsadziłem z powrotem i domaskowałem póki co.<br />
Szukając finału mój niesforny w tym miejscu Garmin znów nakłonił do przeorania 50m^2 terenu dookoła finału. Telefon do zalożycielki zawęził nieco ten obszar. Schowek pierwsza klasa, nie do rozpoznania po maskowaniu - niewidzialny nie tylko dla mugoli - jak widać czasem też dla keszerów...

Dobrze, dobrze! Dzięki za fajnego kesza, wzorzec tego jak pokazać fajne choć zaśmiecone miejsce bez konieczności współzawodniczenia keszem ze śmieciami! :)