Zamiast od razu poszukać kesza podszedłem pod samą wieżę, żeby wdrapać się kilka schodów. Jak na złość podjechali jacyś faceci i musiałem się ewakuować. Nie było wiadomo jak długo zostaną, więc wybrałem się najpierw do siłowni. Po powrocie auta nie było. trochę się naszukałem, ale w końcu mikrus dojrzany i wydobyty. Dzięki