Z lavinką na rowerze. Pudełko pęknięte, ale ktoś okleił je taśmą izolacyjną i jest ok, w środku trochę wilgoci, wytarliśmy więc do sucha i z brudu, lavinka dała nowy worek (bo stary był strasznie złachany), oraz pogłębiła dołek przy odkładaniu.
Na peronie niedaleko kesza leży... kupa konia! :-? A obok peronu, jakieś podejrzane grzybki... nie kosztowaliśmy ich, ale może coś rozsiewały i dlatego widzieliśmy tę kupę konia? A potem jeszcze kolorowego trabanta, warszawę w kwiatki i rowerzystę bez głowy.
Pictures for this log entry:Kupa konia? Słonia? Jesteś już blisko! lavinka! Nie wiem, co to za grzyb, ale chyba jadalny O, ich jest więcej... to chyba maślak