Dzięki za kesza!! :D
Już, już.. Już relacjonuję ;) :
No więc zajechalismy sobie na miejsce okolo 22:30, elegancko podjelismy kesza, czas operacyjny 2 sekundy razem z wpisem, hehe, wiec pieknie
Whatever uradowany, no bo to jego 2000. kesz, wiec w świątecznych nastrojach wrócilim do dom.
Na parkingu przy wyjmowaniu bambetli okazalo sie, ze brakuje mało istotnego gadżetu: garmina. No więc co, jedziemy nazat ;)
Zajezdzamy, a tu brama, która jeszcze przed chwila była otwarta- teraz jest zamknieta. Przeskoczenie mogłoby zaowocowac utratą zębów tudzież kręgosłupa więc zostało wyjście- przeczołgać sie pod bramą
Whatever wykonał dwa podejścia- ale utkwił na barach no i tyle tego było
Trzecia próba należała do mnie- nie chwaląc sie donoszę, iz byłam doskonała
cyk, myk, pyk, bęc i jestem
hehe
Garmin oczywiscie leżał niewinnie na trawsku i czekał ;)
Dziękuje za uwage, koniec historii. ;)