Niedzielne keszowanie z Krystkiem. Niemalże drive-in, tyle że pieszo byliśmy. Znany patent, więc szybko poszło. Nawet Zbyszaty z Ewą musieli się obejść ze smakiem i ominęło ich śmianie się z poszukującychKrystek to nawet chyba się nie zorientował kiedy i jak wyjąłem "obiekt" :) Dzięki za kesza.