Dzisiejsze skrzynkobranie upłynęło pod znakiem lavinkowo-meteorowych keszy kolejowych. I jak to zwykle bywa ze skrzynkami tego teamu - nie wyszłam z tego bez szwanku ale za to jaka satysfakcja!

Tutaj marsz od drogi - ale nie torami, po co, byłoby za łatwo

Nie wiedziałam po której stronie Tarczynki wylądują koordy więc zeszłam najpierw na jeden brzeg a potem pełznąc tuż nad sklepieniem przepustu miałam nadzieję, że noga mi się nie powinie i nie chlupnę w dół.
Bardzo tu malowniczo. Z niedalekiej odległości dobiegały głosy - nie mam pojęcia czy wędkarze, czy grzybiarze czy może amatorzy trunków pod chmurką.