Dzisiejsze skrzynkobranie upłynęło pod znakiem lavinkowo-meteorowych keszy kolejowych. I jak to zwykle bywa ze skrzynkami tego teamu - nie wyszłam z tego bez szwanku ale za to jaka satysfakcja!

Strasznie mnie ta skrzynka męczyła od poprzedniej mojej wizyty - no bo jakże mogła by zginąć - w takim miejscu? Polując na kolejne części S-Ł musiałam zajrzeć jeszcze raz tutaj. Dotarłam jakąś dziwna trasą (choć bardzo ciekawą), stanełam na koordach i zaczęłam dumać...
Efekt - odszczekuję poprzedni wpis

Tzn jego połowę - bo z brzózką nic się nie zmieniło - jest ścięta ale leży sobie i nigdzie się nie wybiera.
Skrzyneczka głęboko ukryta ale musiałam się zrehabilitować