Jako, że spotkanie było organizowane przez niedoświadczonych,
zagranicznych, nie znających lokalnych zwyczajów ignorantów; było
mnóstwo niedociągnięć...
Pogoda do bani, lokal nieprzygotowany (jakieś stoliki trzeba przesuwać -
i menu się zmienia...) w dodatku sam za siebie musiałem zapłacić.
Dodatkowo przybyło więcej osób niż się zapowiadało i było ciasno! Przy
takiej ilości keszerów, na pizzę czekałem 45 minut i z napoju zdążyły
wylecieć wszystkie bąbelki. Do tego trzeba dodać, że przy głównej
atrakcji naliczyłem ze trzy wypalone żarówki.
No dobra, tylko ze względu na lokalną uprzejmość ocena znakomita i Żywieckie podziękowanie
