Log entries Ruiny przy torach
60x
0x
2x
2013-06-25 12:30
morrison-1986
(
2548)
- Found it
Uderzyłem do kesza od strony ścieżki która miała nie wiem jaki kolor. Myślę, że wymieszałem wszystkie po trochu;). Tutaj jakieś bagna, tutaj jakieś krzaczory, tutaj jacyś ludzie... I tak się kręciłem chcąc znaleźć dojście.
Na miejscu od razu wiedziałem jak wejść i od razu wiedziałem, że się ubrudzę. A białe (nawet krótkie) spodenki były średnim, choć wygodnym, pomysłem. Tak czy siak wdrapując się na dach obmyślałem już plan co powiem Żonie i czemu jestem brudny skoro pojechałem tylko po zakupy...
Na dachu już błyskawicznie. Kesz znaleziony w sekundę, wpis, pomachał mi Pan z kolei przejeżdżającej zaraz obok (a może groził palcem, sam nie wiem). I czas zejśc na dół. Ale po co w sumie schodzić? Nie jest wysoko, skakało się z Czerwonej to i skoczy się z takiej kanciapy. Więc podszedłem lajtowo do krawędzi, przykucnąłem i skoczyłem...
I to była zła decyzja... Wszelkie wytłumaczenia dlaczego jestem ubrudzony, wiedziałem już że nie zdadzą w tym momencie egzaminu...
Wylądowałem gładko i elegancko. Szkoda tylko, że wskoczyłem w wielkiego BALASA!!! A na domiar złego rozstrzaskał się pode mną z mlaskiem ochlapując mi nogi...
W drodze do samochodu śmiałem się z tego kuriozalnego zdarzenia tak, że aż młodzież siedząca nieopodal na rurach myślała, że idzie jakiś świr (choć z drugiej strony to w sumie szedł;)).
W samochodzie śmierdziało jak z chlewu:)...
A w domu? Wszedłem niepostrzeżenie, pokręciłem się chwilę i wiedziałem już jakie działenie podjąć, żeby mi się upiekło. Po chwili usłyszałem od Żony (o chyba Wojtka trzeba przebrać;)). To był tekst na jaki czekałem:D. Jak wiadomo pielucha Synka była puściuteńka ale mnie przynajmniej się upiekło, że znów chodzę po jakiś gzymsach, dachach i ruinach:D. I na domiar wszystkiego wskakuję w kupy;).
Tak więc mission complete:D.
P.S. Sorki tych co powrażliwszych za szczegółowy opis;P.