Dobra, powiem tak: nie przepadam za fortami. Właściwie to nie przepadam za nimi, kiedy mam wejść do środka sam, w listopadowe popołudnie kiedy już się zaczyna ściemniać na dworze.
Zważywszy na to, że nie czuję się zbyt pewnie w piwnicy w bloku, tutaj musiałem przełamać wielki niepokój o swoje zdrowie psychiczne i zachowanie naturalnego koloru włosów

Za każdym rogiem czaił się esesman czy jakiś inny wojak. Na szczęście nie dane mi było spotkać się z kimkolwiek twarzą w twarz, tak więc z duszą na ramieniu ale konsekwentnie znajdowałem kolejne etapy. Oczywiście do środka wlazłem nie - tak jak to było na planie - wejściem B, tylko tym tuż obok sali nr 8. Uzbrojony w czołówkę i małą ręczną latarkę dałem radę demonom i zaliczyłem co trzeba.
Po czym już trochę bardziej pewnym (szybszym) krokiem zmierzałem do głównej bramy (tej z mostem) kiedy nagle... nie, nic sie na szczęście nie wydarzyło, mimo, że wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach

Dziękuję za tę przygode, kolejne doświadczenie w życiu

Leci zielone za całość.
Pictures for this log entry:nie lubię nie lubię nie lubię!