Jak ktoś nie ma w głowie to ma w d... I tak oto minął kwartał od pierwszych moich wyliczeń tej zagadki, które zakończyły się niepowodzeniem. Zniechęcona zostawiłam ją do ponownej analizy na potem i później nie było okazji by ponownie do niej siąść. Wczoraj akurat miałam trochę czasu na poczekalni, a że obok przejeżdżałam to postanowiłam ponownie usiąść do obliczeń tej zagadki. Przeanalizowałam całość jeszcze raz i znowu nerw mnie trafił, bo wyniki wyszły te same. Postanowiłam zatem poprosić o pomoc jednego ze wcześniejszych znalazców (z równoległego systemu) i przesłałam mu moje wyliczenia oraz poprosiłam o info, w którym punkcie mam błąd. Gdy już miałam pewność, który punkt jest błędny to jeszcze raz siadłam do wyliczeń i wyszło to samo co wcześniej, ale po jeszcze jednym przeanalizowaniu całości, o mały włos telefon uczyłby się fruwać! Nerw sięgnął zenitu, a checker zapalił się na zielono. Tak to jest kiedy się nie pomyśli tylko od razu leci z obliczeniami... Suma summarum, dzisiaj już ochłonęłam i postanowiłam pojechać na finał. Po dotarciu na kordy  było w miarę spokojnie, więc z podjęciem pojemnika nie było problemu. By nie zwracać na siebie uwagi oddaliłam się nieopodal by dokonać wpisu i tu znowu zaczęła się zabawa oraz próba dostania do logbooka. Po chwili zabawy, zaczęłam się zastanawiać czy czasem logbook nie wyparował, ale otóż nie drodzy Państwo, logbook jest na swoim miejscu i ma się świetnie (poza pierwszą karteczką, która nie trzyma się reszty, ale jest włożona do środka na przedzie). I tu pojawiło się wielkie ufffPo wpisaniu się do logbooka i chęci odłożenia pojemnika nagle jakiś samochód zaczął zajeżdżać mi drogę. Nie chcąc zwracać uwagi na siebie przycupnęłam tam gdzie stałam, tak by choć lekko zasłonić skrzynkę i zaczęłam sprawdzać coś w telefonie. W efekcie samochód zaparkować ze 2 metry od kordów finałowych. Towarzystwo wysiadło i zaczęło się kręcić koło samochodu, więc nagle pomyślałam, że to mądrzy keszerzy, którzy zaparkowali odpowiednio przy skrzyneczce samochód, zasłaniając miejsce, a nie tak jak ja jakieś 150 m dalej. Jednak zamiast wyskoczyć do nich z powitaniem postanowiłam się upewnić i to był dobry pomysł, bo okazało się (po kilku minutach!), że po prostu tu sobie stanęli by daleko nie chodzić i skoczyli do pobliskiej żabki (co przy tym samochodzie kilka minut robili to nie wiem, ale może coś przepakowywali by pół sklepu wykupić). Kiedy zniknęli z horyzontu to od razu pojawiłam się na kordach i odłożyłam skrzyneczkę na miejsce, a następnie powędrowałam do swojego. Sorki za elaborat, ale coś czuję, że będzie to jedna z tych niezapomnianych skrzyneczek, którą w przyszłości będę bardzo miło wspominać i śmiać się sama z siebie, jednak dzisiaj... Nie czytanie ze zrozumieniem i pech na finale (założycielka oraz ten kto podjął pojemnik wiedzą jak łatwo go ukryć by nie było widać, że jest w rękach ;)) powodują, że obecnie mam na nią fochaNiemniej za pomysł, zagadkę i wykonanie z przyjemnością zostawię zieloną ⭐ (myślę, że wtedy już z wielkim uśmiechem na twarzy), jak tylko wcześniejsze długi spłacę i na nią nazbieram :)

Skrytkę o nazwie [LUZik] Torricelli znalazłem 28 kwietnia 2025 o 19:27, poniedziałek.
To był mój 2108 znaleziony kesz.

Dziękuję Dziaberlaki za założenie  skrzynki. Pozdrawiam serdecznie - Geokeszer z Wrocławia.

Wcześniej znane było mi tylko tylko prawo Pascala, nie tylko ta wersję z podwórkaO panu Torricelli wcześniej nie słyszałem więc cieszę się, że mogłem przyjąć dawkę nowych ciekawych informacji. Zagadka początkowo wydawała mi się skomplikowana ale udało mi się ją rozwiązać bez większych problemów. Na kordach finałowych maskowanie wypatrzyłem z daleka. Świetna robota uwielbiam takie kesze. Dzięki za dawkę ciekawych informacji oraz świetnie przygotowany pojemnik. Zastawiam zasłużoną rekomendację.

Ciekawie schowany kesz. dzięki

Na szczęście byłem przy zakładaniu i liczyć nie trzeba. Ale zagadka w sumie nie jest jąkać trudną jak się ma wzorek. Dzięki za kesza!

Świetne maskowanie!

Bardzo ciekawa zagadka, którą mieliśmy przyjemność rozwiązać dawno yemu. Przybyliśmy tu z Banderzwierzem celem uzupełnienia listy jako że byliśmy tu zarówno w czasie zakładania kesza jak i w czasie serwisu. Bardzo dziękujemy za przemyślą zagadkę i fikuśne maskowanie.

Nie nazwałabym siebie asem fizyki, prawdę mówiąc nawet damą czy waletem ciężko byłoby mnie mianować. Na szczęście sama zagadka nie z tych trudnawych i jakoś poszło! W terenie za to już mi żaden wujek google nie musiał podpowiadać. Sama mam coś podobnego - tylko może nie w tak bardzo wyeksponowanym miejscuSerdecznie dziękuję za pięknie wykonanego kesza i garść wiedzy w temacie mało mi poznanym.

Przed świętami w pracy zawsze jest nieco luźniej. Udało się wygospodarować trochę czasu i rozwiązać bardzo przyjemną zagadkę. Po robocie szybki drive in. Maskowanie kozak. Dziękuję za przygotowanie skrytki i za certyfikat.

#4642

Rewelacyjny pomysł.

Pobawiłem się trochę przy liczeniu oddając kilka strzałów obok środka tarczy gdyż z niewiadomego powodu zacząłem przeliczać metry na centymetryOstatecznie w końcu przyszło otrzeźwienie i trafiony.

Bardzo fajne ukrycie, a podjęcie w deszczu więc w klimacie kesza ;) 

Polecam. 

FTF

Na wstępie napiszę tylko, że nienawidzę fizyki i zbrzydła mi ona całkowicie na polibudziePrzypomniały mi się najgorsze koszmary z czasów studiów. Więc siadłem do zadania bo nie było wyjścia. Jak kiedyś dziecko mi zada pytanie po co się musi uczyć fizyki skoro zamierza zostać kimś kto z nią nie będzie miał do czynienia w życiu to mu odpowiem: żebyś mógł zdobyć kesza :D

Zdążyłem wrócić z Trzebnicy i wysiadam z auta, a tu info o nowym keszu. Popatrzyłem tylko i mówię, no nie. Idę do domu bo o 20:30 do pracy siadam. Nie daje mi jednak to spokoju bo i tak trzeba będzie się z Torricellim zmierzyć. No to lukam na zadanie, patrzę w Internety. Od razu przypomniały mi się zajęcia z termodynamiki, fizyki i elektrotechniki. Proces kawitacji setki zadań w laboratorium. Ćwiczenia i powtarzanie wyników... Szybko weryfikuję moje wypociny na 3-ch kartkach w opensprawdzaczu. Wszystko się zgadza, no to lecę szybciorem bo czasu mało. Nagle uświadamiam sobie, że przecież kordów nie spisałem no to jeszcze raz.

Na miejscu poszło całkiem sprawnie chociaż zaskoczyły mnie drewniaki, które postanowiły wyjść "kominem"Mam nadzieję, że nic nie pogubiłem bo w tym śniegu nic nie znalazłem.

Dzięki za keszka i certyfikat :D

 

Skrzynka została zaakceptowana przez OC-Team