Zdobyta podczas eventu we Wrocławiu :)

Kesza podjęto na legendarnym już we Wrocławiu ognisku, i chyba nie tylko bo ludzie z dalekich stron przybyli i z lewa i z tego drugiego lewa też.
Postanowiliśmy więc pobujać z głową w chmurach dlatego też poszliśmy najpierw puścić rakiety. No i przypadkiem zauważyliśmy, że nagle ziemia stała się taaaaka mała jak kajzerka, czy tam jakie inne pieczywko. No i zaraz twarde lądowanie. Kurcze po drodze jakieś transformaty i rzutowania zamiast turbulencji czy co? Nagle ziemia stała się jednowymiarowa!
Musimy to shackować. Mamy Google ale przekalibrowane o jeden wymiar conajmniej czyli w 4D dostać tez można. Patrzymy, a tam Hydro Archon plecie coś o jakimś głaskaniu. Okej okej poczekajcie aż kurz opadnie i przestanie w uszach dzwonić, człowiek tyle co przyzwyczaił się do nowego kosmo-lungu, w którym wyglądam jak jaki robo-murarz. Kielni i węgielnicy tylk obrakuje i zawołania "Mój synu!" po Londyńsku, no i może z pół litra smaru, by tak nie drapało. Halo! Powtórka, że o czym była mowa?: o remoncie?, prostujemy ściany?, przeciez dopiero cośmy się rozbili. Może statek najpierw załatamy? Ach nie! Jednak mowa była o (za)gładzie. Prefiksy to ważna rzecz! Lecimy ratować szybko jak się da, i jak powiedział słowiczym głosem Cugowski ratujmy co się da! Tylko jeszcze najpierw łyka - jak na murarza przystało.
Tośmy się na sam potem nabiegali szukając Jojowisza. Ale to szulyrstwo! Ino sia patrzã, a ôn leża, wcale nie wisza! A do tego sōm jejich dwa! Co to je w pierōny! Eh...
Na sam koniec jeszcze jakieś zadania - jak to opisał kiedyś profesor Sasaski: "wzięli je pocierali o siebie kręcąc się w kółko i szukali akceptacji, ...,potem takie zbierali ze 4 lata ^{i rzucali tarczę zegarową} . Ponoć tradycja taka. A na sam koniec profesor pokazał kopytko.
Uff jednowymiarowa ziemia uratowana i to w 4D. Te eF Te Ce

#7741

rakieta juz lekko smigana, galaktyka oblatana, ale skoro załoga trzyma się dzielnie to wsiadłem do rakiety. 

Powiedzmy szczerze, że bez Bułeczki i reszty cabin crew lot by się skończył jak Apollo 13.

Nie wchodząc w szczegóły, bo niech każdy przeżywa to na świeżo powiem jedynie, że biegnięty 2h półmaraton bez przygotowania, po kontuzji kostki poszedł o wiele lepiej niż ten lot ;)

Bardzo dziękuję za pomysł, wykonanie i epicką cierpliwość!!!!

Kesza zdobyto w asyscie keszerom i Dziubkowi. Barzdzo dziękuję za supeł kesza.

Jako zielony adept zostałem skierowany do niebieskoskrzydłej Bułeczki, która zrobiła mi kosmiczne szkolenie. Jeszcze nic nie wypiłem a już wszystko widziałem podwójnie. Po wielu manewrach w kosmosie, znalazłem właściwą przyprawę i sprowadziłem na Ziemię. Byłem tak skołowany, że  więcej nie pamiętam, ale podobno test zaliczyłem i zostałem szeregowym kosmonautą. Dzięki za zabawy na orbicie w kosmicznie kastrofalnym stroju. Do następnego odcika. Over!

Adam, nie wiem co Ty tam bierzesz, ale bierz tego pół :)

Po paru minutach doszłam już do niezłej wprawy w orbitkach okołoplanetarnych. Nieziemska zabawa, która była chyba największą zagadką mugoli, siedzących nieopodal (po co oni to robią??!!). Jak to po co!Dzięki za zabawę, wskazówki i za to że się nie zabiłam podczas podejmowania tego owna.

Takiej szalonej podróży, po Autorze, już raczej można się było spodziewać... ale jak udało się stworzyć taki uniwersalny skafander kosmiczny unisex - jestem pod wrażeniem, że na każdego pasowałSiła grawitacji ciążyła strasznie.. ale po wielokrotnych próbach udało się zmienić kurs kilka razy i osiągnąć upragnionego Jowisza :). Dzięki za super zabawę.... ode mnie medal za włożoną pracę w przygotowanie keszyka 

Miałem okazję obserwować przygotowanie przedpola do późniejszych zmagań kosmonauty i nie powiem, wyglądało to przerażająco, aczkolwiek bardzo intrygująco. Pierwszy raz grabiłem w lesieOczywiście późniejsza zabawa dostarczyła masę uśmiechu. Najtrudniejsze zadanie to przekonać jednorożcaA nie, jednak trafić do dziuryDzięki za fajną zabawę.

IN: "gwiazdor z Afryki"

Muszę przyznać, że było komicznie 

Fajnie, że przygotowano parę wersji testu umiejętności oraz test dla tych młodszych ;)

Przy okazji była możliwość rozmowy i wymianę ciekawymi historiami 

Terminy, terminy, terminy...
Kiedy miesiąc przed wydarzeniem przeczytałem o nim to wszystko się składało dobrze. Dopiero "drugi czytanie" wyprostowało mój tok myślenia... Tak to miało być za miesiąc, a ja we Wrocławiu jestem teraz.

Ale plany sie zmieniają i ostatecznie trochę spóźnieni zaparkowaliśmy keszowoz w miejscu eventu.

Po krótkim kosmicznym szkoleniu przeszliśmy na kosmodrom a następnie odpaliliśmy rakietę! Były jeszcze śpiewy i tańce i przede wszystkim wspaniała atmosfera!

I właśnie tej atmosfery gratuluję organizatorowi!

na evencie LOST ognisko w Lesie Osobowickim 15.06